Jest noc. Mrok rozświetla jedynie księżyc który jest w pełni. Twoja matka wzywa stado do polowania. Dziś poraz pierwszy będziesz mogła pognac na łów z rodzicami... znajdujesz się w pobliżu moczar. Ty i twoje rodzeństwo słyszycie nawoływania wadery. Z wami jest wasz starszy brat starszy o rok.

Rozglądam się. Węszę. Patrze co robi reszta stada.

Śnieżnobiały brat (niech bedzie Snow :D) wyciągnął się na trawie i zaczął się czołgać. Tylne łapy rozprostował tak jak to robią szczeniaki. Srebrzysta siostra (Ag; czytaj EjDżi bo ładniej brzmi :D) szturchnęła cię przyjacielsko łapą. Starszy brązowy brat (Terraneous - ahahahaha) drapie się wściekle. Dokuczają mu pchły.

Merdam do nich wcszystkich ogonem... popiskuję cicho z podniecenia

Terraneous wstał. Zawył cicho. Twoje rodzeństwo nastawiło uszu...

Staję na baczości. Patrzę na Terraneousa. Rozglądam się.

Terraneous daje sygnał i rusza prosto przed siebie. Chce zebyście szli za nim.

patrzę na rodzeństwo... niepewnie ruszam za stadem

wszyscy gnacie wesoło w podskokach. juz nie mozecie sie doczekac spotkania z rodzicami. dotarliscie do strumyka. Terraneous przeskoczył jako pierwszy